Niemal każda kobieta, która urodziła właśnie dziecko, słyszy wiele dobrych rad na temat jego pielęgnacji i wychowywania - głównie od własnej mamy, teściowej czy cioć. Sporo młodych mam irytuje się i uważa, że wiedza starszego pokolenia jest nieaktualna, a one same zrobią wszystko jeśli nie lepiej, to przynajmniej po swojemu. Są jednak kwestie, w którym warto zaufać bardziej doświadczonym – podpowiadamy jakie!
Za dużo tej chemii...
Nasze mamy i babcie nie miały do dyspozycji szerokiej gamy kosmetyków do pielęgnacji niemowlęcia, a my na tym nie ucierpieliśmy. Zaryzykować można nawet stwierdzenie, że nasze skóry, włosy, paznokcie i cała reszta miały się całkiem dobrze – może nawet lepiej niż dziś, gdy łazienkowe półki uginają się pod naporem kosmetyków.
Nie namawiamy do używania wyłącznie wody i szarego mydła, ale do przyjrzenia się temu, z czym ma kontakt ciało naszego dziecka. Warto umieć czytać składy kosmetyków i świadomie wybierać te, które zawierają najmniej szkodliwych substancji. Jeżeli nie odnajdujemy się w gąszczu tych tajemniczo brzmiących nazw pamiętajmy chociaż o jednej ważnej zasadzie: dzieciom nie służy nadmiar. Im mniej kosmetyków ono używa, tym lepiej. A czysta woda naprawdę bywa skutecznym remedium na wiele problemów.
Spacery – tak!
Spacer to rzecz święta. Spacer to obowiązkowy element dnia. Rytuał. Chodzisz? Musisz chodzić!
No dobrze, właściwie to nic nie musisz. Zajmujesz się dzieckiem tak, jak uważasz za słuszne i to, czy chodzisz na spacery, czy nie, jest wyłącznie Twoją sprawą. Możesz nie mieć czasu, możesz nie mieć ochoty lub ważny powód, żeby nie iść. Prawdą jest jednak, że dziecko powinno (najlepiej codziennie) przebywać na świeżym powietrzu ze względów zdrowotnych i nasze mamy doskonale o tym wiedzą. Według zaleceń pediatrów na spacery z dzieckiem powinno się chodzić przez cały rok, w zasadzie niezależnie od panującej aury (oczywiście wyłączając wysokie mrozy, duże upały czy nagłe zmiany pogody). Jeżeli naprawdę nie możesz wyjść, spróbuj popularnego niegdyś werandowania. Polega ono na ubraniu dziecka jak do wyjścia na dwór i wystawieniu w wózku przy otwartym oknie lub balkonie (lub na nim – sąsiadami się nie przejmuj!).
Dopajasz? Dopajaj!
Młodym mamom wyedukowanym w kwestii karmienia piersią krew burzy się w żyłach, gdy słyszą pytanie o podawanie dziecku dodatkowej wody. Warto powściągnąć emocje i wytłumaczyć mamie lub babci, że według najnowszych zaleceń nie ma potrzeby dopajania dziecka karmionego piersią, gdyż pokarm matki uznawany jest za najlepsze, co może ono dostać do jedzenia i picia.
Dzieci karmione mlekiem modyfikowanym, które jest inaczej trawione, powinny otrzymywać 100 ml wody na każdy kilogram masy ciała. Na wodzie jest jednak przygotowywane również samo mleko, więc dzienne zapotrzebowanie na nią może zostać pokryte bez dopajania, a Twojego dziecka nie będzie męczyło nadmierne pragnienie. Dobrze jednak wziąć pod uwagę dopajanie jako wyrabianie pozytywnego nawyku picia wody już od najmłodszych lat.